Uruchomienie Wielkiego Pieca w Nowej Hucie – ze zbiorów Cyfrowego Thesaurusa

 

wielki-piecStal się leje, moc truchleje” – ironizował w latach 70. XX w. Jacek Kleyff w piosence pt. „Telewizja”, która wyśmiewała absurdy gierkowskiej propagandy. Rzeczywiście w czasach PRL czytelnicy gazet, oglądacze telewizji, a nawet kinomani, którzy przed seansem podziwiali obowiązkową „Polską Kroniką Filmową”, często byli raczeni takimi tematami: planowanie budowy Wielkiego Pieca, budowa Wielkiego Pieca, uruchomienie Wielkiego Pieca, remonty Wielkiego Pieca, nie zapominając rzecz jasna o rekordowych wytopach. 

W owym czasie postępy gospodarcze różnych krajów liczono w milionach ton wytopionej stali, więc tego typu wiadomości miały ogromne znaczenie i pokazywały jak pięknie gospodarka PRL się rozwija i dogania Zachód.
Uroczystości 22 lipca 1954 r. w Nowej Hucie, gdy uruchamiano pierwszy Wielki Piec, miały szczególne znaczenie. Przede wszystkim, gdyby nie udało się go uruchomić, poleciałyby liczne „głowy” zarówno u nas, jak i w Związku Radzieckim, ponieważ huta nie tylko kosztowała majątek, ale była też darem Narodu Radzieckiego dla Narodu Polskiego. Sam towarzysz Stalin traktował te sprawy tak poważnie, że ponoć kazał nawet rozstrzeliwać u siebie dyrekcje zakładów, które przysłały do Polski uszkodzone maszyny. W 1954 r. nie było go już na świecie, ale nowe kierownictwo ZSRR, też nie byłoby zadowolone gdyby coś poszło nie tak, jak należy.
Wszyscy mieli więc obawy, ale uruchomienie pieca powiodło się wyśmienicie. Najpierw zrobiono próbny wytop, nad którym czuwał inżynier Mrozow. Do dziś zresztą w Nowej Hucie jest ulica nosząca jego nazwisko, bo gdy po 1989 r. dekomunizowano przestrzeń publiczną w Krakowie, zostawiono ulicę o nawie „Mrozowa” myśląc, że jej nazwa pochodzi od „mrozu”.
Widoczna na zdjęciu scena przedstawia uroczystości odbywające na terenie miasta, w miejscu obecnego kościoła na os. Szklane Domy. Na wielkiej trybunie widzimy portret ówczesnego prezydenta Polski, Bolesława Bieruta (1892–1956), a poniżej napis: DAMY POLSCE WIĘCEJ ŻELAZA I STALI. Widoczne obok trybuny, po lewej stronie, drewniane wieże to tzw. „windy warszawskie”, których używano na budowach, w czasach gdy jeszcze nie było dźwigów.