W obliczu panującego zagrożenia i towarzyszącego nam niepokoju, warto wspomnieć o dawnych epidemiach i bohaterach, którzy nie bacząc na niebezpieczeństwo nieśli pomoc potrzebującym…. i co istotne, nieśli wsparcie dla ducha.
Na przestrzeni wieków, cała Europa i Kraków mierzyć musiały się z różnorodnymi epidemiami i chorobami dotykającymi wszystkich- zarówno biednych i tych bogatych. Swoista, „demokratyczna” i nie forująca nikogo choroba traktowana bywała często jako srogi znak od Boga zagniewanego na grzeszny lud. Obok racjonalnych sposobów wali z epidemią – opartych na doświadczeniach starożytnych, jak i w oparciu o teksty arabskie, czy dzieła średniowiecznych i nowożytnych lekarzy, zawsze poszukiwano duchowego wsparcia i liczono na Boży cud. Zawsze obok wiedzy medycznej i siły doświadczenia ważnym elementem walki z nieznanym często przeciwnikiem była wiara, czego przykładem był rozpowszechniony dawniej szeroko kult świętych patronów chroniących przed „morową strzałą”.
Święty patron pełnił zatem rolę pośrednika między błagającym o łaskę a Bogiem. Pośród wiernych rolę szczególnie skutecznych orędowników, obok Matki Boskiej Miłosiernej (w ikonografii osłaniającej swoim płaszczem wiernych) przyjęły w średniowieczu postacie męczennika Św. Sebastiana, świętych Rocha, Antoniego Pustelnika, jak i w epoce nowożytnej – arcybiskupa Mediolanu Karola Boromeusza.
Postać Karola Boromeusza (1538-1584)- arcybiskupa Mediolanu, jednego z filarów wielkiej reformy Kościoła Katolickiego po soborze trydenckim; teoretyka sztuki i wybitnego eksperta z zakresie prawa i teologii, zasługuje na szerszą uwagę. To postać o międzynarodowej sławie, z którą korespondowali królowie Stefan Batory i Zygmunt III Waza, traktujący go jako przewodnika duchowego, czy kardynałowie Andrzej Batory i Jerzy Radziwiłł prosząc Boromeusza o porady z zakresu sprawnego zarządzania diecezją i wprowadzania koniecznych reform posoborowych. To wreszcie wielki patron chroniący przed zarazą !!!
Kanonizowany w 1610 roku Boromeusz wsławił się aktywną działalnością w ogarniętym zarazą Mediolanie. Wielka epidemia, która nawiedziła to miasto w latach 1576-1577, zdziesiątkowała mieszkańców; władze były bezradne. Do dziś mediolańczycy wierzą, że dzięki odwadze, sile charakteru i wykształceniu arcybiskupa udało się uratować miasto. Boromeusz zadbał bowiem o rozmaite aspekty życia w nękanym przez chorobę mieście- od opieki duchowej i aktywnego zachęcania kapłanów do pomocy chorym, poprzez osobistą pomoc materialną dla potrzebujących. Arcybiskup postanowił bowiem sprzedać cześć swojego majątku osobistego na zakup żywności dla chorych; co więcej wyprzedał całe wyposażenie pałacu arcybiskupiego w celu uzyskania środków na pomoc dla potrzebujących. Jego wielkim dziełem było sprawne urządzenie wielkiego szpitala polowego – Ospedale San Gregorio- pod murami Mediolanu, gdzie chorzy mogli przejść kwarantannę w miarę dobrych, jak na XVI wiek warunkach. Sam Boromeusz przemierzał często miasto boso, ze sznurem pokutnym u szyi i z krucyfiksem w ręku, wzbudzając swą pokorą powszechny szacunek. Ów powróz- sznur pokutny u szyi to odwołanie do dewizy arcybiskupa – „Humilitas”, czyli pokora. To cecha, która przeszła do historii, bo wysoki hierarcha kościelny zrezygnował z przywilejów i aktywnie podjął się realnej pomocy potrzebującym, w praktyce realizując podstawowe obowiązki kapłana i osoby mającej poczucie odpowiedzialności za innych.
Nie dziwi zatem fakt, iż nowożytny arcybiskup stał się z czasem świętym o międzynarodowej sławie, także czczonym w Krakowie, o czym świadczą m.in. ołtarze z wizerunkami świętego Karola Boromeusza w kościele Mariackim, czy w kościele Bożego Ciała na krakowskim Kazimierzu.
Doświadczenia arcybiskupa Mediolanu na polu zwalczania zarazy były stosowane przez innych hierarchów Kościoła, jak i świeckich, zalecano m.in. przestrzeganie higieny osobistej, sam arcybiskup- na podstawie doświadczeń z zarazy- zauważył, że częste mycie rąk (wodą z octem), częste zmienianie ubrania i faktyczne stosowanie kwarantanny, są sposobem na walkę z „morowym powietrzem”. Wiele tych doświadczeń miało charakter intuicyjny i wynikało z obserwacji, dopiero z czasem postęp medycyny wskazał na słuszność tego typu zaleceń.
Postać wielkiego arcybiskupa Mediolanu można przy okazji przywołać w kontekście ciekawych muzealiów w kolekcji Muzeum Krakowa – tabliczek wotywnych związanych z krakowskim cechem kramarzy. Cech w XVIII wieku obrał sobie za patrona właśnie Karola Boromeusza i opiekował się ołtarzem ku jego czci w kościele Mariackim.
Srebrne wota w formie niewielkich tabliczek z wizerunkiem świętego nie są obiektami powstałymi jako wyraz wdzięczności za uratowanie z choroby. To przedmioty związane z obowiązkiem członka cechu, który po „wyzwoleniu” na mistrza cechowego, miał obowiązek przekazania na rzecz cechu tego typu srebrnej tabliczki.
Wota cechowe są interesujące z tego powodu, że ukazują świętego w jego typowej ikonografii z czasów zarazy – z krucyfiksem w dłoniach (według przekazów z epoki, krucyfiks był zarazem relikwiarzem z umieszczoną weń relikwią gwoździa, którym przybito do krzyża Chrystusa) i powrozem u szyi- symbolem pokory ( Pokora „Humilitas” było dewizą Karola Boromeusza).
Postać Boromeusza, którego czyny zyskały międzynarodowy rozgłos, a wielu krakowskich hierarchów Kościoła powoływało się na jego autorytet, to przykład odpowiedzialności,przestrzegania zasad, wiary w zwycięstwo z niewidzialnym wrogiem oraz ludzkiej wrażliwości wobec potrzebujących.
Te wartości można z całą pewnością nazwać obywatelskimi.
Michał Hankus