Niemal każdy wie gdzie znajduje się i kiedy powstał ołtarz Wita Stwosza, nie każdy jednak zna jego burzliwe wojenne losy.
Ołtarz otaczany był niezwykłym pietyzmem, nic więc dziwnego, że w przededniu II wojny światowej w szczególny sposób zatroszczono się o jego bezpieczeństwo. W sierpniu i wrześniu 1939 r. Karol Estreicher zorganizował ewakuację zabytku. Nie było łatwym zadaniem, biorąc pod uwagę rozmiary ołtarza. Figury przewieziono Wisłą do Sandomierza i ukryto w tamtejszej katedrze. Jednak w październiku 1939 r. Niemcy odnaleźli figury i czym prędzej wywieźli je do Berlina, skąd przetransportowano je do Norymbergi, gdzie zostały zdeponowane w schronie, w podziemiach Góry Zamkowej.
Na zdjęciu: Ołtarz Mariacki Wita Stwosza – nogi Apostoła, scena Zaśnięcia Marii – Stanisław Kolowca
Dzięki niezwykłej wytrwałości i zaangażowaniu Karola Estreichera udało się ołtarz Mariacki odnaleźć i sprowadzić w 1946 r. do Krakowa. 5 maja 1946 r. ksiądz infułat Ferdynand Machay, wśród zapakowanych jeszcze skrzyń, odprawił dziękczynną mszę świętą, a następnego dnia w Sukiennicach władze państwowe oficjalnie potwierdziły przekazanie ołtarza kościołowi. Za zgodą władz kościelnych rozpoczęła się jego renowacja w Państwowej Pracowni Konserwacji Zabytków Krakowa na Wawelu. W ciągu trzyletnich prac zlikwidowano drewnojady, uzupełniono ubytki, poprawiono złocenia. Zainteresowanie zabytkiem było tak wielkie, że zdecydowano się przerwać prace i zorganizować wystawę udostępniającą wyjęte z ołtarza rzeźby. Po zakończeniu wystawy konserwację dokończono i w 1950 r. ponownie otwarto wystawę na Wawelu, tym razem ignorując sprzeciw władz kościelnych. Ołtarz został więc niejako powtórnie zagrabiony, tym razem przez władze komunistyczne. W przestrzeń prezbiterium kościoła Mariackiego ołtarz powrócił dopiero w 1956 r. Arcybiskup Eugeniusz Baziak dokonał ponownego poświęcenia ołtarza 15 sierpnia 1957 r. Musiało minąć 18 trudnych lat zanim zabytek powrócił do swojej pierwotnej przestrzeni sakralnej. Fotografie, których autorem jest Stanisław Kolowca dają nam niespotykaną możliwość zobaczenia rzeźb z ołtarza Wita Stwosz w intymnej niemal bliskości. Dzięki nim podziwiać możemy precyzję rzeźbiarza, niezwykłą plastyczność rzeźb czy też tak typowy dla Stwosza „styl łamanych szat”.
Więcej archiwalnych zdjęć na www.ct.mhk.pl.
Joanna Gellner