Przeczytałam opisaną przez Pana Krzysztofa historię krakowskiego „Feniksa” i tak sobie myślę, jak to drzewiej bywało – społeczeństwo wyczulone na piękno, estetykę miejsca pracy i zamieszkania. Często słyszę, że o gustach się nie rozmawia, ale może jednak warto i przypomniała mi się od razu sprawa pewnego „zapomnianego” krakowskiego Muzeum. A przypomniała mi się dlatego, że w trakcie wieczornego planowania wystawy zanurkowałam w Internecie w poszukiwaniu artykułu i tak trafiłam na czasopismo „Rzeczy piękne” – pomyślałam sobie, że fajnie jest, gdy ktoś w końcu nazywa rzeczy po imieniu!
Załączam link pod którym można obejrzeć poszczególne zeszyty, a warto, bo w środku pełno rzeczy pięknych – wśród nich najbardziej zafascynowały mnie KILIMY (por. Rzeczy Piękne 1929, R. 8, z. 4-6, s. 129-130). Oto opis jednego z nich – poezja: „tematem tego kilimu są żółte skosy słońca, padające na trójkąty gór i szare półkola owiec. Całość przepaja jedwabiste, rozdrgane światło, wydobyte smużastemi efektami melanżu…”
Przed II wojną światową prężnie działało w Krakowie Muzeum Przemysłowe (jego nazwa ulegała zmianie). Muzeum to było miejscem kształtowania postaw w stosunku do sztuki , architektury, przedmiotów, którymi otaczamy na co dzień – to tu przychodziło się na wystawy, poznawało zagraniczne trendy, słuchało odczytów i podnosiło zawodowe kwalifikacje.
I chociaż Muzeum Przemysłowe zlikwidowano w roku 1950, a jego zbiory trafiły do innych krakowskich muzeów, to idea kształtowania odbiorcy, wyczulania go na pewne tematy odradza się właśnie jak przysłowiowy Feniks.
http://kpbc.umk.pl/dlibra/publication?id=13589&tab=3
k.
Pracownicy Muzeum Techniczno-Przemysłowego, gmach Muzeum Techniczno-Przemysłowego, ul. Smoleńsk 9 – dziedziniec, czas powstania 1918-1920.