W upalne dni czerwca 1412 roku w węgierskiej Budzie odbył się turniej, z łacińska zwany ludus militaris, którego echa rozległy się w najdalszych zakątkach ówczesnej Europy. Zorganizowany przez Zygmunta Luksemburskiego dla uczczenia właśnie zawartego pokoju z Władysławem Jagiełłą i wizyty polskiego króla w stolicy Węgier, zgromadził – według świadków owych wydarzeń – wspaniałych gości z 17 różnych krajów, w tym trzech królów, licznych książąt, hrabiów, możnych panów i rzesze rycerstwa, a nawet papieskiego legata i wielu biskupów. Jakby tego było mało na ulicach Budy dało się także zauważyć, być może mniej oczekiwanych gości – „potomków Abrahama”, „szpetnych pogan” o długich brodach i wielu innych, w tym przybyszów z niespokojnych Bałkanów.
Wśród uczestników turnieju nie zabrakło kwiatu polskiego rycerstwa, które po niedawnym zwycięstwie grunwaldzkim znała już cała res publica Christiana. W szranki stanęli: Zawisza Czarny z Garbowa wraz z bratem Janem Farurejem, Dobiesław z Oleśnicy, Mściwoj ze Skrzynna, Domarat i Jakub z Kobylan, Mikołaj Powała z Taczowa, Andrzej z Balic, Ścibor ze Ściborzyc i wielu innych. Jan Długosz po latach zauważył z dumą, że wymienieni jako pierwsi stawali do walki, a ostatni ją opuszczali. Dlatego nie ma większego znaczenia, że ostatecznie pierwsze laury przypadły rycerzowi ze Śląska oraz giermkowi z Austrii. Zresztą nie był to pierwszy ani ostatni turniej.
Zawisza Czarny, o którym wszyscy doskonale wiemy, że można było na nim polegać, był cenionym dyplomatą Władysława Jagiełły, wysyłanym wielokrotnie do wspomnianego Zygmunta Luksemburskiego, króla Węgier i Chorwacji, „króla Rzymian”, Czech, wreszcie cesarza. Był to władca nielubiany na Węgrzech, które zresztą rzadko odwiedzał, a jeszcze mniej sympatii mógł oczekiwać w Polsce, wobec której, chyba jako pierwszy w historii, planował dokonać rozbioru przy współudziale (kogóż by innego?) Krzyżaków Konrada Wallenroda, Węgrów i… fundatora klasztoru paulinów na Jasnej Górze księcia Władysława Opolczyka. Sytuacja zmieniła się po spektakularnym zwycięstwie Jagiełły nad Krzyżakami w bitwie pod Grunwaldem. Wojnę króla Polski z królem Węgier zakończył traktat w spiskiej Lubowli w 1412 roku. Dalsze relacje przypominały bardziej rozgrywki na dyplomatycznej szachownicy, a jedną z ważniejszych figur był Zawisza Czarny, który zresztą chyba dobrze czuł się na zygmuntowem dworze.
Nasz rycerz-dyplomata, towarzysząc królowi węgierskiemu (a późniejszemu cesarzowi) w podróży do króla Aragonii Ferdynanda I w roku 1415, zasłynął nie lada wyczynem. W zorganizowanym w miejscowości Perpignan turnieju rycerskim, na oczach obu wymienionych władców, wysadził z siodła słynnego i dotychczas niepokonanego Jana z Aragonii. Nasz bohater zginął, pieczętując swój rycerski żywot, w 1428 roku, osłaniając odwrót króla Zygmunta spod Golubacu, po nieudanej wyprawie przeciw Turkom.
Nie był to koniec turniejowych i rycerskich zmagań z relacjami polsko-węgierskimi w tle. Jan Długosz zanotował pod rokiem 1470, że na zjeździe wiedeńskim, w pojedynku na kopie stanęli Rafał Leszczyński herbu Wieniawa, który reprezentował cesarza Fryderyka III, i król węgierski Maciej Korwin. Monarcha węgierski w starciu nie miał szczęścia i musiał opuścić plac ranny w czoło. Na szczęście o tym drobnym incydencie najwyraźniej dość szybko zapomniano, nie wpłynął w każdym razie na „braterskie relacje” między obu narodami w kolejnych stuleciach.
Między innymi ten wątek wspólnych losów Krakowa i Budapesztu znalazł swoje miejsce na wystawie, przygotowanej wspólnie przez Muzeum Historyczne Miasta Krakowa i Muzeum Historii Budapesztu. Tytuł wystawy: „Na wspólnej drodze. Kraków i Budapeszt w średniowieczu”. W roku 2016 była ona prezentowana na zamku w Budapeszcie. W roku 2017 miejscem jej prezentacji będzie Pałac Krzysztofory przy Rynku Głównym. Wystawę będzie można oglądać od 6 czerwca.
Serdecznie zapraszamy na uroczyste otwarcie wystawy 5 czerwca o godz.18.00 do Pałacu Krzysztofory, Rynek Główny 35.
Dr Jacek Zinkiewicz